Francuska frywolność

Dziś chciałybyśmy Wam przedstawić kolejny kraj oraz styl, z jakim nam się ów kraj kojarzy. Po mroźnej i carskiej Rosji przyszedł czas na trochę frywolną, lekką, a może nawet nieco nonszalancką francuską postawę wobec życia.
Francja to kolebka haute couture, największych gwiazd krawiectwa oraz kraina luksusu i przepychu. Jednocześnie to bezwstydny kankan, nieskrywana radość z prostego życia, łapanie chwil i kolekcjonowanie wrażeń. Wybuchowa mieszanka wyniosłości i sexappealu.
Z takiego niejednorodnego środowiska wyłania się obraz francuskiej kobiety zawsze eleganckiej, a jednocześnie nieco swobodnej, pięknej, ale błyszczącej przede wszystkim wewnętrzną urodą osoby znającej swoją wartość. Jej makijaż – zawsze lekki – doskonale tuszuje niedoskonałości, jej fryzura – pozornie w nieładzie – to wyższa sztuka fryzjerstwa, a jej outfit – niby prosty – to trudne do skopiowania połączenie wygody i szyku.
Francuzki zdają sobie sprawę z tego, że kobiety z innych części globu zazdroszczą im tego swobodnego podejścia do siebie, do mody, do swoich niedoskonałości. Inne Panie chcą także mieć ten „luz w nadgarstku” i dystans do siebie, starają się zatem kopiować francuską galanterię.
Nie tylko podejście do mody, do stylu i do siebie jest warte uznania, Francuzkom zawdzięczamy również kilka innych modowych skarbów – kratę Vichy, którą na salony wprowadziła słynna BB, jedwabne apaszki czy kultową małą czarną (dziękujemy Ci Coco!).
Francuski styl to również umiejętność przełamania na wskroś klasycznego zestawu jakimś kontrastującym dodatkiem. Francuzki umieją perfekcyjnie łączyć niepasujące na pozór elementy garderoby w taki sposób, że powstaje z tego nietuzinkowy szykowny strój.
Moja interpretacja francuskiego stylu pachnie trochę prowansalskim klimatem. Jest lawenda, rower, zakupy z wiejskiego warzywniaka na francuskie śniadanko i malownicza polna droga.
Sukienka w bazowym granatowym kolorze w białe pasy mocno podkreślająca kobiece atuty, doskonale prezentuje się ze szpilkami w kolorze ecru. Zdecydowanie nie jest to zestaw na rower, ale w tym właśnie kryje się francuska nierozważność. Splendoru dodatkowo dodaje biały kapelusz z wielkim rondem i zalotną białą kokardą oraz nieodzowne przeciwsłoneczne okulary. Do kompletu dobrałam perłową biżuterię oraz szarą torebkę ze złotymi elementami ozdobnymi.
Wystarczy tylko przeczesać włos, otrzepać buty z kurzu i zostawić dzienny kapelusz w domu i już pozornie jestem gotowa na wieczorne wyjście ;). Czyż to nie francuskie?
Sukienka – Laura Ashley
Buty – Mango
Torebka – Venezia
Okulary – Ozone
Kapelusz – no name
Bardzo fajna stylizacja, a opis francuskiego stylu trafiony w dziesiątkę! Miłego dnia dziewczyny!
Również pozdrawiamy!
Uwielbiam kapelusze, ale nie mam odwagi ich nosić, może zrobicie jakiś post o kapeluszach? Jak właściwie dobrać kapelusz do kształtu twarzy?
Pomyślimy o takim poście i dziękujemy za komentarz 🙂